Farbiarze

Farbiarze

Farbiarstwo na usługi sztuki ludowej zaczyna się rozwijać około połowy XIX w. Wtedy w ludowym stroju wełnianym (wełniaki, fartuszki, zapaski, spensery, kamizelki, spodnie) dominuje jeszcze czerwień i czerń pozyskiwane z barwników naturalnych. Rozwój przemysłu włókienniczego przyniósł rewolucję w stroju wiejskim. Małe farbiarnie (początkowo niemieckie i żydowskie) zyskały łatwy dostęp do barwników anilinowych i nastąpiła eksplozja barw. Potem mimo zapotrzebowania farbiarnie w czasach socjalizmu jako prywatna działalność borykały się z problemami formalnymi - przynosząc spore dochody były na cenzurowanym. Dowiadujemy się, że aby zostać farbiarzem trzeba mieć sporą wiedzę chemiczną, ale i że jest to zajęcie elitarne, wymagające intuicji, a nawet wiedza tajemna. Wiadomości o farbiarstwie ludowym pozyskujemy ze źródeł historycznych, pisali o tym mi.in. Aniela Chmielińska, Tadeusz Serewyn, Krystyna Kondratiukowa, Anna i Henryk Świątkowscy. Od naszych rozmówców dowiadujemy się o farbiarniach w: Inowłodzu, Rzeczycy, Tomaszowie Mazowieckim, Rawie Mazowieckiej, Drzewicy, Opocznie, Woli Załężnej. Z farbiarstwem okolic Łowicza można zapoznać się w Muzeum Regionalnego w Lipcach Reymontowskich, gdzie rodzina Winklów prowadziła farbiarnię i tkalnię (pozostały kotły i krosna). Jednak dla nas najcenniejsze są bezpośrednie spotkania z farbiarzami wiejskimi, a mmieliśmy wjątkowe szczęście spotkać:

Wojciech Socha z Rzeczycy
Farbiarnię w Rzeczycy przejmuje po swoim ojcu Władysławie, który założył ją w 1937 roku, Pomaga mu od lat 60. Farbiarnia funkcjonuje do lat 80. XX w., barwiąc już coraz mniej przędzy na wełniaki, a coraz więcej przędzy na swetry, skarpety, odzież współczesną, np. spodnie. Zachowują się kotły z całym zapleczem: kije do podwieszania, wanna do płukania, koziołki do suszenia, numerki do znakowania motków, księgi i katalogi barwników. Pan Wojciech Socha po latach uruchomia dla nas cały proces farbiarski, by przygotować przędzę na rekonstrukcję kilimka utkanego według wzorca z lat 30. XX w.

Stanisław Wróbel z Woli Załężnej
Uczy się farbiarstwa w latach 50. XX w Tomaszowie Mazowiecki. Interes prowadził do lat 80., przenosząc kotły kilkukrotnie (pozyskane m.in. z niemieckich wojennych kuchni polowych) w różne miejsca w okolice Opoczna. Dziś, prawie stuletni Pan Stanisław, opowiada o barwieniu, jakby właśnie stał przy kotle. Pamięta wszystkie kolory, widzi je gdzieś wewnątrz siebie, bo niestety wzrok ma bardzo słaby. Pan Stanisław ceniony może być nie tylko za umiejętności barwierskie, ale za swoją postawę, która została doceniona medalem „Sprawiedliwy wśród narodów świata”.

Galeria

Filmy